Pedagog – Jerzmanowa
NIE DAJ SIĘ… – ZDALNE NAUCZANIE
Pedagog i Psycholog zaprasza do oglądnięcia krótkiej prezentacji.
Nauczanie zdalne – „oby nie dać się złapać”
Dyrektor Szkoły Podstawowej im. H. Sienkiewicza w Jaczowie
Wioletta Olejnik
*********************************
Jak pomóc dziecku okiełznać emocje
Do radzenia sobie z emocjami dzieci potrzebują dwóch rzeczy. Pierwsza z nich to czas, ponieważ ich układ nerwowy jest jeszcze niedojrzały. Jest to warunek czysto biologiczny, którego nie da się przyśpieszyć żadnymi trikami. Drugi to wsparcie otoczenia i otrzymanie narzędzi do regulacji. Przed rodzicami więc ważne zadanie: Jak pomóc dziecku w regulacji emocji?
Emocje a neurony lustrzane
To, w jaki sposób pomagamy dzieciom regulować emocje, w dużej mierze zależy do tego, jakie my rodzice mamy mechanizmy samoregulacji. Jeśli czujemy, że w relacji z dzieckiem nie radzimy sobie z własnymi emocjami, to poszukajmy najpierw wsparcia dla siebie, a dopiero potem wspierajmy dziecko w przeżywaniu trudnych emocji.
Oczekiwanie od dziecka, że się uspokoi, gdy my jesteśmy zdenerwowani, zawsze zakończy się fiaskiem. Emocje są zaraźliwe, zwłaszcza pomiędzy bliskimi sobie osobami. Odpowiadają za to neurony lustrzane, które odczytują stan emocjonalny osoby, z którą jesteśmy w kontakcie i dostrajają się do jej stanu. To dlatego tylko spokojny rodzic jest w stanie dać wsparcie i pomóc rozregulowanemu dziecku.
Jak wspierać dziecko, które przeżywa trudne emocje
- Akceptacja tego, co ono przeżywa, czyli powstrzymanie się od krytyki, ośmieszania, deprecjonowania czy oceny w stylu „to nieładnie tak się złościć”. Akceptacja oznacza też powstrzymanie się od działań i przyjęcie na siebie emocji dziecka. Taki dorosły mógłby sobie pomyśleć – „widzę, że jesteś chłopcem, któremu jest teraz bardzo trudno, a ja jestem dorosłym, który to dla Ciebie wytrzyma”.
- Okazanie dziecku empatii, czyli próba zrozumienia tego, co czuje dziecko. Rodzic zdecydowanie nie powinien negować uczuć dziecka, np. „i po co te łzy, przecież nie stało się nic wielkiego”.
- Nazwanie trudnych emocji – pozwala na ich oswojenie i zmniejszenie napięcia np. “boisz się jutrzejszej klasówki?”
- Zapewnienie dziecku bezpieczeństwa w przypadku, kiedy może ono sobie lub komuś innemu zrobić krzywdę, np. poprzez zatrzymanie ręki, która zmierza do wymierzenia ciosu.
- Towarzyszące milczenie – jestem przy Tobie.
- Wzięcie odpowiedzialności za swoje decyzje, np. za odmowę – „zdecydowałam, że nie kupię Ci tej gry, widzę, że to jest dla Ciebie trudne, rozumiem to”.
- Szanowanie emocji dziecka – czyli pozwolenie mu na przeżywanie emocji, co daje mu świadomość samego siebie.
Zdania, które pomagają wspierać dziecko
- Widzę, że jesteś rozzłoszczony.
- Słyszę, że trudno jest Ci się z tym pogodzić.
- Słyszę, jak to jest dla Ciebie ważne.
- Rozumiem, że miałeś wielką ochotę na…
- Chodzi o to, że tak bardzo chciałeś to mieć, rozumiem.
- Słyszę, że się nie zgadzasz.
Kiedy dziecko przeżywa silne emocje, jego zachowanie jest podyktowane działaniem niższych struktur mózgu (tzw. mózg gadzi i ssaczy, czyli parter mózgu). Wyższe partie mózgu, np. kora przedczołowa, są wówczas wyłączone. Kora przedczołowa nazywana jest piętrem mózgu i odpowiada między innymi za procesy regulacji emocji, hamowanie, kompetencje społeczno- emocjonalne, planowanie, przewidywanie, refleksję i autorefleksję. Ta część mózgu dojrzewa bardzo powoli do około 25 roku życia. Dzieci nie mają więc jeszcze rozwiniętych struktur, które mogłyby im pomóc być w równowadze, a także w łatwym wracaniu do niej. To dlatego dzieci bardzo intensywnie przeżywają emocje np. kopią, krzyczą, biją, wrzeszczą itp. To, co może zrobić rodzic, to pomóc dziecku poprzez towarzyszenie, akceptację tego, co przeżywa oraz okazanie empatii. Każdy rodzic musi mieć świadomość, że dziecku jest trudno zapanować nad swoimi emocjami z uwagi na niedojrzałe struktury mózgowe, a nie z powodu złego wychowania czy zbytniej pobłażliwości rodziców.
W tym miejscu chciałabym jasno powiedzieć, że dziecko, które z uwagi na przeżywaną złość, jest izolowane np. poprzez odesłanie do innego pokoju czy innego miejsca odosobnienia w celu przemyślenia swojego zachowania, np. tzw. karny jeżyk, nie jest do tego absolutnie gotowe. Przede wszystkim nie jest w stanie niczego przemyśleć, kiedy jest mocno wzburzone, do tego potrzebuje kontaktu z akceptującym dorosłym, z jego spokojnym piętrem mózgu. Poza tym dziecko otrzymuje wtedy komunikat informujący go, że przeżywane przez niego emocje są dla nas niewygodne i dopóki będzie je przeżywało, my nie chcemy mieć z nim kontaktu. Takie dziecko najczęściej potrzebuje wsparcia, akceptacji, przytulenia, pogłaskania i tzw. mowy matczynej – tak, wiem, rozumiem, to jest trudne. Dzieci potrzebują dorosłych w przeżywaniu emocji.
Wyjątkiem jest nieliczna grupa dzieci, które w momencie przeżywania silnych emocji sama szuka dla siebie miejsca odosobnienia i nie chce mieć z rodzicem żadnego kontaktu ani fizycznego, ani werbalnego, ani wzrokowego, ale to odosobnienie jest ich decyzją.
Warto jednak pamiętać, że powiedzenie któregokolwiek z proponowanych zdań nie sprawi, że dziecko się uspokoi, rozluźni, uśmiechnie i powie „dzięki mamo, już mi lepiej”. Kiedy rodzic jest przy dziecku i wspiera je, musi się liczyć z tym, że uspokojenie i wyciszenie emocji potrwa. Dzieje się tak dlatego, że do ukojenia i rozładowania emocji potrzebny jest dziecku fizyczny akt, zachowanie. Emocje muszą po prostu wybrzmieć. Kiedy rodzice zaprzeczają czy bagatelizują to, co przeżywa dziecko, podważają w nim zaufanie do własnych odczuć. Jeśli mama mówi, „że nie ma czego się bać, bo nic się nie stało”, to dziecko czujące lęk otrzymuje również taki komunikat, że coś ze mną jest nie tak, skoro mama mówi, że nie ma się co bać, a ja nadal się boję. Dziecko traci wówczas zdolność różnicowania swoich stanów emocjonalnych, tego, co się z nim dzieje i co przeżywa. Potem w życiu dorosłym na pytanie „co czujesz?”, odpowiada „wszystko jest ok, dobrze”.
Warto pamiętać, że płacz jest naturalnym narzędziem regulacji i naprawy. Obniża ciśnienie, eliminuje toksyny, rozluźnia napięte mięśnie wyrównuje oddech. Przecież nawet jako dorośli mamy takie doświadczenia, że kiedy sobie prawdziwie popłaczemy, a nawet poszlochamy, to wówczas po jakimś czasie czujemy się rozluźnieni, niektórzy mówią, że nawet oczyszczeni. Dlatego płacz dziecka spełnia ważną funkcję regulującą .
Podsumowując nasze rozważania na temat tego, co może zrobić rodzic, aby pomóc dziecku w regulacji emocji, można zacytować słowa piosenki:
„Po prostu bądź.” (Kora Jackowska)
Źródła:
- Dobra relacja. Małgorzata Musiał. Wydawnictwo Mamania. Warszawa 2017.
- W sercu emocji dziecka. Isabelle Filliozat. Wydawnictwo Espirt. Kraków 2009.
- Webinar. Małgorzata Stańczyk. Trudne emocje – trudne zachowania. Dostęp lipiec 2019.
Marzena Jasińska
Trener, dyplomowany coach, doradca rodzinny. Od lat wspiera rodziców w konsultacjach indywidualnych oraz warsztatach psychoedukacyjnych. Swoją pracę opiera na filozofii Jespera Juula, założeniach Rodzicielstwa Bliskości oraz Porozumienia Bez Przemocy. Specjalizuje się w zakresie neurodydaktyki oraz uczenia się uczniów. Ekspert rozwoju osobistego, komunikacji, negocjacji. W swojej pracy zajmuje się także tematyką mediacjiszkolnych, procesów grupowych, zarządzania zmianą w organizacji i zarządzania zespołem. Prywatnie mama dwóch dorosłych synów.
Twoja złość „krzywdzi” dziecko
Relacje z naszymi najbliższymi, szczególnie z dziećmi są bardzo „złościorodne”. Jednym z powodów jest brak równowagi w dawaniu i braniu oraz brak umiejętności opiekowania się swoją złością po stronie rodziców. Często kiedy sami byliśmy dziećmi, nie wolno nam było się złościć i stąd nasze trudności w jej przejawianiu i radzeniu sobie z nią. Warto więc uczyć siebie i innych, jak przeżywać i okazywać swoją złość, aby nie ranić innych.
Rodzicom zdarza się złościć na dzieci. Zaczyna się zwykle wtedy, kiedy nasze dziecko robi coś, co jest dla nas trudne albo kiedy robi coś, czego nie chcemy. Wtedy czujemy falę złości i zwykle wybuchamy. Krzyczymy, ale zaraz potem czujemy złość na siebie wynikającą z tego, że po raz kolejny zezłościliśmy się na swoje dziecko i zareagowaliśmy nie tak, jakbyśmy chcieli. Doprowadza to do błędnego koła złości:
Na każdym z tych etapów intensywność naszej złości wzrasta. To błędne koło złości możemy przerwać na każdym etapie, kiedy zaopiekujemy się sobą i weźmiemy odpowiedzialność za swoje emocje. Wzięcie odpowiedzialności za swoją złość oznacza potraktowanie jej jako historii o sobie. O tym, jak widzę i jak interpretuję to, czego doświadczam. Czyli to jest moja złość i ona mówi o mnie. Nie złoszczę się na dziecko, ponieważ ono nie jest odpowiedzialne za moją złość. Jak mówi Małgorzata Stańczyk – dziecko nie jest w stanie takiej odpowiedzialność unieść. Warto złość potraktować jako informację, która mówi mi, że trzeba zatroszczyć się o siebie i o to, co jest dla mnie ważne. Ta akceptacja oznacza też łagodność dla siebie, zamiast poczucia winy. Żadne dziecko nie chce mieć rodzica z poczuciem winy.
Jak powstaje złość?
Stres + myśl-zapalnik = wybuch
Żeby uaktywniła się złość, muszą wystąpić dwa warunki:
1. Złość jest poprzedzona stresem. Im dłużej doświadczamy w życiu dobrostanu, zadowolenia, poczucia bezpieczeństwa, satysfakcji, komfortu i dobrego samopoczucia, tym mniej okoliczności, zdarzeń będzie wzbudzać w nas złość. Czyli im bardziej jesteśmy zmęczeni, niewyspani, przeciążeni obowiązkami, osamotnieni w ich realizacji, czujemy dyskomfort, ignorujemy swoje granice i pozwalamy, aby inni je naruszali, tym łatwiej i szybciej wpadamy w złość. Im gorzej dbamy o siebie, tym więcej złości. Im więcej moich potrzeb jest niezaspokojonych, tym łatwiej rodzi się złość.
2. Żeby pojawiła się złość nie wystarczy doświadczanie stresu. Potrzebne jest jeszcze pojawienie się myśli, czyli naszej interpretacji tego, czego doświadczamy, co nam się przydarza. Stres, którego doświadczamy, to materiał wybuchowy, który jak wiemy sam z siebie nie eksploduje. Potrzebny jest zapalnik, którym są nasze myśli.
Kiedy pojawia się zapalnik? Wtedy, kiedy sytuację zinterpretujemy jako coś przeciwko nam. Za myślami-zapalnikami stoją różne nasze przekonania, np.
- że dzieci są egoistyczne,
- że robią to specjalnie, żeby nas zdenerwować,
- że nie szanują nas itp.
Oczywiście kiedy jesteśmy w równowadze emocjonalnej, w dobrej formie, to na poziomie intelektualnym wiemy, że te myśli są nieprawdziwe. Jednak w silnym pobudzeniu emocjonalnym wydają się nam racjonalne i za nimi idziemy.
Jak się lepiej złościć?
- Ponieważ złość to reakcja fizjologiczna naszego organizmu, w dużym pobudzeniu wydzielana jest adrenalina, acetylocholina i kortyzol, które dają nam sygnały fizjologiczne jak:
- napięcie w ciele,
- ucisk w gardle, w klatce piersiowej,
- pobudzenie,
- przyspieszone bicie serca,
- fala gorąca,
- przyspieszony oddech.
Dlatego warto nauczyć się rozpoznawać te sygnały ciała, które informują nas o napięciu. Wtedy jeszcze jesteśmy w stanie mieć wpływ na swoje zachowanie, zanim złość nie stanie się tak silna, że zaczniemy ranić dziecko. Kiedy poczuję sygnały z ciała, warto wycofać się i nie dążyć do konfrontacji, np. unikać kontaktu wzrokowego, wyjść do drugiego pokoju, wziąć kilka głębokich oddechów – przewentylować ciało i umysł.
2. Praca nad myślami-zapalnikami, która polega na zadaniu sobie pytania „o co mi tak naprawdę chodzi?”. Pomocne może być nazwanie faktów – co się dzieje, co się wydarzyło? Warto zastanowić się, dlaczego dziecko nie robi tego, o co proszę. O co chce w ten sposób dla siebie zadbać, jaką potrzebę zaspokoić, czyli zobaczyć i zrozumieć jego perspektywę. Jeśli w tym myśleniu pojawi się w naszej głowie: „ono to robi przeciwko mnie”, to jest to zapalnik i wybuch gotowy.
3. Wsparcie swojego ogólnego dobrostanu, dbanie o swoje potrzeby, o swoje granice. Wyrażania tego, co chcemy i co nam służy. W rodzicielstwie często odraczamy zaspokajanie swoich potrzeb na rzecz potrzeb naszych dzieci. Jest tu pewne niebezpieczeństwo, ponieważ możemy tak się wyćwiczyć w odraczaniu własnych potrzeb, że już przestaniemy je odczuwać. Czujemy się wtedy nadużywani, zwłaszcza mamy i wybuch gotowy. Złość to sygnał, że Twoje potrzeby nie są zaopiekowane.
Jak zadbać o siebie?
Ktoś kiedyś powiedział, że tylko szczęśliwi rodzice mają szczęśliwe dzieci. Każdy z nas ma inne potrzeby zadbania o siebie, jednym pomaga joga, innym intensywny jogging. Jedni uwielbiają czas z książką i gorącą czekoladą, a inni spacer w deszczu. Warto się zastanowić, co mi sprawia przyjemność i co mogę dla siebie zrobić, dbając o siebie. Kiedy dbam o siebie, pokazuję również swoim dzieciom, że troska o siebie jest ważna.
Dbanie o siebie to również chronienie swoich granic fizycznych i emocjonalnych. Warto to robić, nie raniąc innych, czyli używając w komunikacji języka osobistego:
- Czego chce?
- Czego nie chcę?
- Co lubię?
- Czego nie lubię?
- Czego potrzebuję?
- Czego nie potrzebuję?
Co zrobić, kiedy damy się ponieść emocjom i zareagujemy złością?
Przede wszystkim należy wziąć odpowiedzialność za to, co się stało, a nie obwiniać odpowiedzialnością dziecko, czyli „Nie udało mi się to, co Ci powiedziałam, chciałam zareagować inaczej, ale nie wyszło. Powiedziałam tak, bo byłam w silnych emocjach”. Nie tłumaczymy i nie wyjaśniamy przyczyn, bo wtedy łatwo przejść do obciążania swoim zachowaniem dziecka i powiedzieć – „no widzisz, nie słuchasz mnie i dlatego tak się na Ciebie się zdenerwowałam”.
Nie da się nie przeżywać złości. Nawet kiedy jako dzieci dostawaliśmy od naszych rodziców takie komunikaty, że złość jest nie w porządku i jest zła. Nie ma więc sensu zastanawiać się, co zrobić, żeby nie przeżywać złości. Bardziej zasadne jest pytanie, co zrobić, żeby złościć się mniej, czyli jak zadbać o siebie. To, co jest ważne to rozpoznawanie i odczytywanie tego, co nas złości. Ważne jest zrozumienie, że złoszczę się najczęściej wtedy, kiedy moje granice osobiste są nadwyrężone, warto więc o siebie zadbać wcześniej, zanim ogarnie nas fala złości. Kiedy czujemy, że nasze „baterie” są na wyczerpaniu, to to, co można najlepszego zrobić dla swojego dziecka, to zająć się sobą.
Warto też pamiętać, że myślenie „moja złość krzywdzi dziecko” może powodować wspomniane już poczucie winy u rodzica, co nie sprzyja rozumieniu swojej złości, przyglądaniu się jej i opiekowaniu się nią. Utrudnia to też zastanawianie się, czego moje dziecko może się nauczyć z tego, jak ja opiekuję się swoją złością. Takie patrzenie na złość jest bardziej rozwojowe dla mnie i mojego dziecka.
Źródła:
- Kiedy twoja złość niszczy dziecko. M. McKay, P. Fanning, K. Paleg, D. Landis. Wydawnictwo MiND, Podkowa Leśna 2012 r.
- Małgorzata Stańczyk, webinar pt. „Złość rodzica”, dostęp lipiec 2019.
- Małgorzata Stańczyk, webinar pt. Trudne emocje, trudne zachowania”, dostęp lipiec 2019 r.
KILKA PRZYDATNYCH LINKÓW DLA RODZICÓW
DIAGNOZA CZYNNIKÓW RYZYKA I CZYNNIKÓW CHRONIĄCYCH
ŻYCIE RODZINNE KONTRA URZĄDZENIA MOBILNE
GODZINY PRACY PEDAGOGA SZKOLNEGO – BUDYNEK JERZMANOWA
Imię i nazwisko | Stanowisko | Dzień tygodnia | Godziny pracy
od-do |
Julita Zwolińska | pedagog | poniedziałek | 11.15 – 13.15 |
wtorek | 10.10 – 13.20 | ||
środa | 10.30 – 12.30 | ||
czwartek | 12.45 – 13.30 | ||
piątek | 11.45 – 13.30 |
Pedagog szkolny to…… pomoc, empatia, działanie, aktywność, gotowość, opieka, gościnność, spokój, zainteresowanie, zrozumienie, wsparcie, kreatywność, otwartość, lojalność, nowatorskość, wskazywanie rozwiązań, specjalista od „ trudnych spraw” i nie tylko, miłość….
Kiedy?….zawsze… kiedy jest potrzeba…kiedy chcesz pomilczeć…kiedy jesteś szczęśliwy…kiedy „coś poszło nie tak”…
Dla kogo?…dla Ciebie nastolatku…dla Ciebie rodzicu nastolatka….dla Ciebie nauczycielu nastolatka…
JAK ROZMAWIAĆ Z NASTOLATKIEM?
Żeby kogoś poznać, trzeba z nim rozmawiać, bo znać osobę to dużo więcej, niż tylko wiedzieć, jak wygląda. Niestety, często nawet w rodzinach nie mamy czasu na poznawanie człowieka, z którym mieszkamy.
„Poznawanie” jest odpowiednim słowem, bo to jest proces, który nigdy nie może być skończony, gdyż wnętrze człowieka też nie jest skończone, zmienia się i rozwija z biegiem lat. Rodzicom powinno szczególnie zależeć na poznaniu własnych dzieci. Doświadczenie pokazuje, że nie jest łatwo zachęcić, zwłaszcza nastolatków, do tego, aby opowiadali o sobie. Często to rodzice nieświadomie zamykają swoje dzieci i siebie na dialog, a właśnie dialog jest najlepszą drogą do poznania drugiego człowieka.
Pierwszą zasadą komunikacji z nastolatkiem jest cierpliwe słuchanie. Nic nie mówiąc, nie ponaglając, nie zajmując się w tym czasie niczym innym. To trudne, gdy różne rady i komentarze same cisną się nam na usta. Młodzi ludzie często nie chcą nic usłyszeć, chcą się tylko wypowiedzieć. Jeśli zobaczą, że są słuchani, to chętnie będą mówić. Pomocą do otwarcia dziecka na dialog jest podzielanie jego zainteresowań. Czasem trzeba posłuchać muzyki, której słucha dziecko, pooglądać z nim filmy, które ogląda, przeczytać te same książki…
Wsłuchaj się potrzeby w dziecka, pozwól mu mieć własne zainteresowania i na tyle, na ile możesz, towarzysz mu w nich. Jeśli nie możesz towarzyszyć, to ich nie bagatelizuj i nie ośmieszaj. Nie wyśmiewaj gustu nastolatka, jego sympatii, sposobu załatwienia jakiejś sprawy itd.
Można też pomóc własnemu dziecku „otworzyć się”, samemu opowiadając o tym, co robimy, co nas cieszy w naszej pracy i życiu. To nie musi zadziałać od razu, ale opowiadając o swoim życiu, zachęcimy dziecko, aby się odwzajemniło. I jeśli już zacznie coś mówić, to… słuchajmy.
W otwieraniu się na dialog sprzyja przestrzeganie reguł:
- nie „przesłuchuj”, zadając za dużo pytań
- zawsze cierpliwie słuchaj odpowiedzi
- nie zwracaj się jak do malucha, ale traktuj jak partnera
- poproś czasem dziecko o pomoc czy radę
- unikaj „kazań”, zwrotów typu: „Kiedy byłam w twoim wieku…”
- mów krótko i konkretnie
- nie porównuj: „Inni mają lepsze stopnie, a ty co?” lub: „Nic nie umiesz jak twoja matka”
- nie krytykuj, a przedstawiaj swoje oczekiwania
- nie bagatelizuj: „Nic się nie stało…”
- zabraniając czegoś, pamiętaj o argumentach, i nigdy nie mów: „Nie, bo nie, i już”, „Zabraniam ci i koniec”, „Dopóki mieszkasz w moim domu, masz robić, co ci każę”…
- nie manipuluj dzieckiem, mówiąc: „To ja się tak dla ciebie poświęcam, a ty co?”
- nie wydawaj rozkazów: „Masz tak zrobić, bo ja tak mówię…”, ale poproś lub zaproponuj wybór
- nie zrzędź
- częściej chwal nastolatka, nawet za drobiazgi
- nie podnoś głosu, tylko pozwól synowi czy córce przedstawić swój punkt widzenia
- jeśli dziecko pyta o coś, zawsze wyjaśniaj mu swój punkt widzenia
- nie wydawaj wyroków: „Nigdy się tego nie nauczysz”, „Stale się za ciebie wstydzę”.
Dialog to zdecydowanie więcej niż przedstawienie swoich poglądów. Jest on drogą do zrozumienia drugiego człowieka, zbliżenia się do niego i współdziałania z nim. Dialog jest drogą rodzica do dziecka.